Julia Jureczka z kasy humanistycznej 1c, w roku szkolnym 2020/2021, rozwijając swoje umiejętności i zainteresowania w ramach działań stypendialnych programu „Śląskie.Inwestujemy w talenty”, napisała artykuł poświęcony zapożyczeniom z języka włoskiego w polszczyźnie. Zachęcam do lektury, buona lettura:)
Język jako narzędzie komunikacji nieustannie się zmienia – zwłaszcza w kwestii zasobu leksykalnego. Także i obecny kształt polszczyzny to wynik wieloletniej ewolucji i językowej interferencji narosłej z racji bezpośrednich kontaktów z obcymi środowiskami, narodami. Wzbogacanie się słownictwa w języku wynika wobec tego w dużej mierze z powstawania neologizmów i zapożyczania obcych wyrazów. W przypadku języka polskiego źródeł zapożyczeń jest wiele – pierwsze nasuwają się z pewnością ,,pożyczki” językowe z języka czeskiego, rosyjskiego, niemieckiego czy nawet francuskiego. Co jednak można powiedzieć w kwestii zapożyczeń nieco mniej oczywistych, tj. zapożyczeń z języka włoskiego (italianizmów)?
Już w wieku XV, u schyłku średniowiecznej epoki, zaczęły nasilać się kontakty polsko-włoskie, co stanowiło nie tylko umotywowanie rozkwitu renesansowej kultury, ale także – co jasne – zapożyczeń i przenikania się elementów językowych typowych dla obu państw. Ta językowa wymiana od samego początku nowej epoki, poprzez jej szczególny rozwój w Polsce w XVI wieku, dotykała w dużej mierze kulturowych związków dotyczących polityki, handlu, sztuki wojennej, czy też życia dworskiego – wszak na te czasy przypada przybycie włoskiej księżniczki, Bony Sforzy, na krakowski dwór. Poza tym wpływ na popularyzację ,,włoszczyzny” miały masowy napływ włoskich kupców na południe Polski czy tłumny wyjazd polskiej młodzieży na włoskie uczelnie (zwłaszcza na kierunki związane z medycyną i prawem). Tak z czasem, choć w formie mowy elitarnej stosowanej raczej wśród Polaków wytworniejszych, do polszczyzny zaczęły przenikać w niemal identycznej postaci włoskie sformułowania – od fortecy, bandery, pałacu, bastionu (czy wówczas – bastyjonu), kredytu (w kontekście zaufania), banku i bankiera, po te należące do kategorii kulinarnych, jak kalafior (cavolfiore), tort (torta) szpinak, a nawet dawny antypast (antipasto – przekąska).
Nie sposób nie wspomnieć także o wpływie języka włoskiego na staropolszczyznę w sferze sztuki – sprowadzani bowiem do Polski różni artyści, architekci, rzeźbiarze, jak na przykład Bartolommeo Berrecci, Girolamo Canavesi, pociągnęli za sobą zapożyczenia z zakresu sztuk plastycznych, a wkrótce (głównie już w dobie nowopolskiej) również muzyki. Trwałość wielu zapożyczeń z języka włoskiego w staropolszczyźnie ze względu na ich wyrafinowany charakter na ogół była wątpliwa, jednak to italianizmy w dużej mierze z dziedziny sztuki zdołały przetrwać do naszych czasów, podtrzymywane włoskimi trendami w europejskiej kulturze i działalnością włoskich artystów w tej konkretnej materii. Stąd znane dziś doskonale słownictwo dotyczące rodzajów głosów, takich jak sopran (sopra – ponad), tenor (tenere – trzymać), bas (basso – niski); technik malarskich: akwarela (acquarello), pastel (pastello); instrumentów – wiolonczela (violoncello), fortepian (pianoforte).
Ta włoska moda utrzymywała się w języku jeszcze przez wiele stadiów? jego ,,ewolucji” i, choć nie zawsze zdajemy sobie z tego sprawę, jest w pewnym sensie w polszczyźnie obecna do dzisiaj. Idąc bowiem drogą rozwoju języka polskiego, docieramy do doby nowopolskiej i współczesności – wieku XXI, w którym – wbrew pozorom – podobnie jak niegdyś, również nie stronimy od posługiwania się elementami językowej obczyzny. Pewna kwestia na przestrzeni lat uległa jednak zmianie, w dużej mierze poprzez znaczną asymilację wielu obcych pojęć i rosnącą fascynację włoską kulturą w postkomunistycznej Polsce pod koniec wieku XX, a mianowicie – skłonności. Obecnie nie ma mowy o elitarnym charakterze tychże pojęć. Z italianizmami spotykamy się, nota bene, w niemal każdej dziedzinie życia codziennego i zawodowego. Pizza, makaron al dente czy (o zgrozo) mafia to przypadki oczywiste. Współcześnie zapożyczenia z języka włoskiego to jednak coś więcej niż terminologia kulinarna czy nawet przestępcza – to z języka włoskiego czerpiemy słownictwo związane z medycyną – italianizmem jest chociażby bliska nam dziś kwarantanna (quarantina – 40 dni); sportem: posiadamy swoich faworytów (favoriti), oglądamy wyścigi bolidów (bolidi) Formuły 1 i rozgrywki drużyny azzurrich; słownictwo związane z ekonomią i bankowością: na koncie bankowym sprawdzamy saldo, w portfelu trzymamy banknoty (banconota), a pensję brutto przeliczamy na pensję netto. Wolny czas zaś spędzamy w akompaniamencie fortepianu (dolce far niente!).
Wobec potoku słów, jakie wymawiamy każdego dnia (a ich liczba sięga nawet kilka tysięcy), zapożyczeń nie brak. Co dobrze widoczne, wraz z nowymi potrzebami pojawiają się nowe leksykalne naleciałości. Obecność tak wielu włoskich sformułowań w polszczyźnie to ciekawy fakt, o którym warto pamiętać przy kolejnym zetknięciu się z obfitymi w italianizmy wypowiedziami czy tekstami.
Z. Klemensiewicz, 1961. Historia języka polskiego. Warszawa: Państwowe Wydawnictwo Naukowe.
B. Walczak, 1995. Zarys dziejów języka polskiego. Poznań: Kantor Wydawn. SAWW.
A. Jasińska, 2020, Zapożyczenia z języków romańskich i ich obecność w materiałach do nauki języka polskiego jako obcego
italianistyka.uni.lodz.pl
